hotelarstwo w polsce

Pierwsze zbiorowości pasterskie i koczownicze, a następnie związki podróżnicze i kupieckie, zapoczątkowały wielkie migracje ludności w poszukiwaniu zasobów naturalnych i lepszych warunków bytu. Wiązało się z to z koniecznością ochrony przed zagrożeniami naturalnymi ze strony ludzi i zwierząt oraz temperaturą podczas chłodnych nocy. Prężny rozwój cywilizacyjny doprowadził do powstania zrębów dzisiejszej turystyki od regularnych odwiedzin miejsc kultu religijnego przez eksploatację dróg handlowych aż po zaplecze organizacji igrzysk sportowych. Pokonywanie większych odległości, wymusiło organizację pierwszych noclegów, hosteli i kwater letniskowych. Wszystkie one wpisują się w szeroką kategorię sektora wypoczynkowego. Hotelarstwo w kraju nad Wisłą ma bardzo bogatą tradycję, funkcjonując nieprzerwanie od setek lat.

Początkowo wypoczynek zapewniały zajezdnie i gospody, przyjmujące pod swoje dachy strudzonych długą drogą podróżnych. Poza noclegiem oferowały również ciepły posiłek, mocne trunki i wynajem koni. Niekiedy były to nawet większe kwatery, wyposażone w jadalnie i sale zabaw. W początkach polskiej państwowości okoliczne karczmy stanowiły nie tylko centra kulturalne różnych miejscowości i źródła cennych informacji, ale również gwarant spokojnego snu dla posiadaczy głębszych sakiewek. O ich funkcji rozrywkowej wspominał już między innymi Gall Anonim w swoich słynnych kronikach, upamiętniając śmierć Bolesława Chrobrego. Podobnie książę wielkopolski, Władysław Odonic sporządził w roku 1238 dokument, potwierdzający funkcjonowanie stacji celnych w Gnieźnie i Poznaniu, a już w XIV wieku wzmianki na temat karczmarzy pojawiły się w Statucie Wiślickim króla Kazimierza Wielkiego.

Równolegle pionierami hotelarstwa byli mnisi zakonni i rycerze w klasztorach, gdzie organizowano specjalne hospicja dla pielgrzymów. Pierwowzorem dla przyszłych obiektów w Polsce był najprawdopodobniej ośrodek założony w 1187 przez zakon joannitów w Poznaniu. Szlachta i zakonnicy wspierali również działalność przydrożnych zajazdów (zwanych również tawernami), finansowanych także przez bogatszych Żydów. Większość pierwszych gospód prezentowała się skromnie, jako niewielkie domostwa i chatki, przykryte słomą i płachtami skóry, pozostawiając wiele do życzenia w zderzeniu z uciążliwymi warunkami pogodowymi. W zależności od stanu zamożności organizowano nocleg w różnych opcjach. Biedniejsi mieszczanie (pokroju czeladników) dzielili raczej wspólne izby, dla bogatszej szlachty natomiast przewidziane były osobne pomieszczenia z dodatkowymi wygodami. Mimo takich udogodnień nawet Jan III Sobieski uskarżał się, że musi nocować w stodołach.

Na przełomie wieków XVII i XVIII wznoszono już znacznie okazalsze zajazdy, które mieściły nawet powyżej 20 rodzin jednocześnie. Rozszerzano wówczas zakres usług, nie ograniczając się jedynie do kwestii wypoczynku, a uzupełniając je różnymi formami rozrywki. W tym okresie zaadaptowano także francuski termin "hotel", jako powszechny uzus językowy. Warszawa cieszyła się wyjątkowo intensywnym ich rozwojem, gdzie sytuowano również specjalistyczne środowiskowo obiekty np. z myślą o cechach rzemieślniczych. Dopiero za sprawą inicjatywy królowej Marysieńki, zbudowano pierwszy hotel "Marywil" w wieku XVII, z którego korzystali przede wszystkim majętni kupcy wędrowni.

Jakościowy przełom w branży nastąpił dopiero na początku wieku XX po odzyskaniu niepodległości spod jarzma zaborców. Hotele zaczęto wzorować na pałacach arystokratów i drogich rezydencjach. Po roku 1806 powstawały również górskie schroniska. Warunki dla gości uległy znaczącej poprawie od kwestii gastronomicznych, przez sanitarne aż po sam komfort noclegu. Korzystało z nich jedynie bogate ziemiaństwo i kupcy, którzy pragnęli w ten sposób podkreślić swój status materialny i zyskać szacunek w oczach otoczenia. Niektóre rozbudowywano nawet na kilka kondygnacji, wyposażając w windę, pralnie mechaniczne, gabinety lekarskie, sale balowe, restauracje, kawiarnie, biblioteki i różne sklepy, co zbliżało je pod kątem technicznym do współczesnych centrów handlowych.

Ta sytuacja umocniła się wyraźnie w międzywojniu, kiedy do oferty dodawano kombinacje wielu usług, dostosowanych do zamożności przyjezdnych. Już wtedy hotel "Polonia" w Poznaniu liczył sobie 603 miejsca noclegowe. W tamtym okresie obok hoteli budowano także mniejsze pensjonaty i stanice wodne. Niestety kryzys gospodarczy lat 30-stych w połączeniu z koniecznością odbudowy państwowości i zjednoczenia rozbitych i zdewastowanych ciężarem wojny terytoriów, wpłynął bardzo negatywnie na rozwój hotelarstwa, hamując wiele inicjatyw z uwagi na brak środków i czasu. Odtąd podejmowano liczne próby ratowania interesu i zakładano organizacje, wspólnie tworzące krajową "bazę" hotelową.

Druga wojna światowa zadała potężny cios tej gałęzi usług, odcinając ją od dochodów i niszcząc zaplecze logistyczne wraz z infrastrukturą. Turyści i pielgrzymi, zamiast zatrzymywać się w Polsce, pierzchali za ocean masowo. Do roku 1945 liczba miejsc w 1445 obiektach noclegowych zmalała ponad dwukrotnie z 45 000 na zaledwie 20 000, gdzie część z nich została zbombardowana, a reszta zajęta przez okupanta.

We wczesnym PRL na drodze kolektywizacji środków produkcji, pozbawiono tytułów własności dotychczasowych właścicieli, a lokalizacje noclegowe zostały przejęte przez Centralny Zarząd Przedsiębiorstw Usługowych "Orbis". Do roku 1970 zastój dało się odczuć przede wszystkim w rozwoju ilościowym, gdzie przez 20 lat powstało jedynie 10 nowych ośrodków, a w ośrodki wczasowe inwestowały zakłady pracy wraz z Funduszem Wczasów Pracowniczych. GUS podaje, że w 1960 w Polsce działy jedynie 494 ośrodki wypoczynkowe, oferujące 26 000 miejsc noclegowych przy ponad 300 tysiącach przyjezdnych spoza granic. Większość z nich nie przewidywała dodatkowych usług, co obrazuje skalę ówczesnych niedoborów. Prowadzenie działalności, która nie uwzględniała kalkulacji ekonomicznej, musiało zakończyć się bankructwem wielu firm. Dopiero w dekadzie Edwarda Gierka otwarto się na rozwiązania zachodnie, sprowadzając do Polski przedstawicielstwa wielu firm. Dzięki temu przez 10 lat do roku 1982 powstało 26 nowych hoteli.

Zmiany ustrojowe po roku 1989 udostępniono dotychczas zamknięte obiekty w ramach krajowej bazy, która ulegała stopniowej prywatyzacji. Turyści zaczęli tłumnie pojawiać się w kraju w następstwie rozszczelnienia granic i otwarcia się na rozwiązania quasi wolnorynkowe. Branża hotelarska przeżyła wówczas prawdziwy renesans, rozwijając konkurencyjność przedsiębiorstw i znacząco poszerzając zakres działalności. Progres zapoczątkowany wówczas nieprzerwanie utrzymuje się po dziś dzień i każdego roku przyczynia się do ustanawiania kolejnych rekordów.